Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teresa Witkowska to polonistka z artystyczną duszą. Tworzy przepiękne rzeczy [ZDJĘCIA]

Anna Machowska
Anna Machowska
Największej czasu poświęca ostatnio szydełkowaniu, szyciu czy zdobieniu przedmiotów metodą decoupage. Tworzy przeróżne przedmioty. Część z nich to dekoracje, ale inne mają też wartość użytkową. Jak sama przyznaje rękodzieło jest jej drugą - obok nauczania - życiową pasją.

Dla wielu mieszkańców Góry i okolic Teresa Witkowska, o której mowa, to przede wszystkim wieloletnia polonistka miejscowego Zespołu Szkół im. gen. Sylwestra Kaliskiego. Nic dziwnego, uczyła tam ponad 30 lat, a przez trzy lata była również wicedyrektorką placówki. Energiczna, z charyzmą, a przy tym otwarta na pomysły i potrzeby uczniów, nie tylko te edukacyjne, ale także wychowawcze. Zresztą o jej zawodowej aktywności i zaangażowaniu wielokrotnie pisaliśmy na łamach „Panoramy Leszczyńskiej”. Jednak fakt, że drzemie w niej również artystyczna dusza, powszechnie znany stał się niedawno.

Duża w tym zasługa internetu, a właściwie portalu społecznościowego. Od sierpnia ubiegłego roku górowianka prezentuje bowiem swoje prace na profilu facebookowym „Moje to i owo”. Ma już ponad 900 polubień.

- Wszystkie ozdoby, których zdjęcia zamieszczam, są własnoręcznie przeze mnie wykonane. Zdecydowałam się na to, bo mam nadzieję, że będą one inspiracją dla innych. Sama również pomysłów na kolejne rękodzieła szukam w internecie – wyznaje Teresa Witkowska i przy okazji zdradza, że najlepsze filmiki instruktażowe przygotowują Rosjanki, na szczęście dobrze zna ich język.

Kiedy zaczęła się ta jej rękodzielnicza pasja? Okazuje się, że w dzieciństwie. Co prawda, w jej rodzinnym domu we Wronińcu nikt takiej pasji nie miał, ale wówczas szydełkowania, szycia i robienia na drutach uczono w szkole. Szybko okazało się, że jest pojętną uczennicą. Już w szkole średniej – skończyła Liceum Ekonomiczne w Górze – robiła różne rzeczy nie tylko dla siebie, ale też koleżanek. Na studiach – wybrała Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Opolu - dzięki swetrom robionym na drutach mogła się sama utrzymać. Dorabiała w ten sposób do stypendium.

- Potem wyszłam za mąż i obok szydełka oraz drutów zajęłam się też szyciem. Sama szyłam synkowi spodnie na kant, a sobie spódnice – mówi T. Witkowska.

Śmieje się, że przez kapitalizm na wiele lat porzuciła rękodzieło. Pod koniec lat 90-tych swetry robione na drutach stały się obciachem. Poza tym wszystko można było kupić w sklepach.

- Swój wolny czas poświęcałam więc przede wszystkim uczniom i szkole. Uwielbiałam uczyć. Zawsze powtarzam, że to nie jest mój zawód, ale moja pasja i powołanie. Nawet teraz, choć od dwóch lat jestem na nauczycielskim świadczeniu kompensacyjnym, wciąż czuję się nauczycielem. Jestem szalenie wdzięczna mojemu profesorowi Henrykowi Hryniewiczowi, który dostrzegł we mnie ten potencjał i skłonił do pójścia na studia pedagogiczne – podkreśla T. Witkowska.

Do rękodzieła wróciła kilka lat temu. Zaczęło się od ozdób bożonarodzeniowych. Przyznaje, że uległa modzie, bo nagle okazało się, że wszyscy uważają, że najpiękniejsze są te ręcznie wykonane. Uznała jednak, że zamiast je kupować woli sama zrobić. Dobrze wiedziała, że potrafi. Potem pojawiały się inne przedmioty i inne techniki.

- Nie mam konkretnej osoby, którą bym naśladowała. Wykonuję ozdoby w różnych technikach i z różnych materiałów. Inspiruję się, oglądając prace wykonane przez inne osoby. Należę do różnych grup na fb i tam szukam pomysłów. Kiedy zainteresuje mnie jakaś nowa technika lub nowy wzór, to szukam opisów, filmików. Czytam, oglądam i uczę się, a później próbuje to zrobić – mówi Teresa Witkowska.

Nie potrafi jednoznacznie powiedzieć, która technika dziś jest jej najbliższa. Choć nie ma wątpliwości, że gdyby przyszło jej płynąć na bezludną wyspę to na pewno zabrałaby ze sobą szydełko. Ostatnio najczęściej robi bowiem paryżanki, jak ładnie nazywa się siatkowe torby na zakupy rodem z PRL-u.

- Nie próbowałam jeszcze quillingu, choć zestaw do jego tworzenia od kilku lat mam w swoich zasobach. Liczę, że niedługo uda mi się to nadrobić, bo na kolejnym spotkaniu klubu rękodzieła, który niedawno powstał w naszej bibliotece, będziemy zajmować się właśnie tą techniką – dodaje polonistka.

Teresa Witkowska może też pochwalić się wystawą swoich prac. Prezentowała je kwietniu tego roku w Bibliotece Miejskiej w Górze.

- To była moja pierwsza wystawa, ale może uda się mi jeszcze kiedyś podobną zorganizować w innym miejscu lub innej miejscowości. Z chęcią skorzystam z zaproszenia jakiegoś domu kultury czy biblioteki – deklaruje pani Teresa.

O Teresie Witkowskiej przeczytacie również w najnowszym numerze "Panoramy Leszczyńskiej"

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gora.naszemiasto.pl Nasze Miasto