Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Nasze siostry” prowadzą sierociniec w Betlejem

Anna Machowska
Anna Machowska
archiwum
Jedna pochodzi ze Sławęcic koło Góry, druga z Osiecznej. Dziś jednak obie razem pracują - a właściwie służą, bo są zakonnicami - w niezwykłym miejscu… w Betlejem. Siostry Szczepana Hrehorowicz (na zdjęciu z lewej) i Maria Cyprian to elżbietanki, które prowadzą sierociniec Dom Pokoju.

- Służba w Domu Pokoju w Betlejem to szczególna łaska, gdyż możemy pomagać najuboższym dzieciom w mieście, gdzie Jezus urodził się w ubóstwie – mówi s. Szczepana Hrehorowicz, która jest przełożoną Domu Pokoju w Betlejem. - Robimy wszystko, co w naszej mocy, by jak najwięcej pomóc, wywołać uśmiech na twarzy dziecka, dać szanse rozwoju i wzrostu zarówno duchowego jak i intelektualnego.

Dodajmy, że polskie elżbietanki już od 1931 roku pełnią posługę w Jerozolimie. Na początku zajmowały się pomocą charytatywną oraz niesieniem wsparcia dla pielgrzymów, głównie z Polski, odwiedzających Ziemię Świętą. Prowadząc m.in. Stary i Nowy Dom Polski, które oferują pielgrzymom miejsca noclegowe. Wiele zmieniło się jednak po sześciodniowej wojnie izraelsko-arabskiej z 1967 roku, w której ucierpiało wiele niewinnych dzieci. Zakonnice postanowiły się nimi zaopiekować tworząc pierwszy sierociniec o nazwie „Home of Peace”, czyli Dom Pokoju w Jerozolimie, na Górze Oliwnej. Jego pomysłodawczynią była siostra Rafała Włodarczak.

- S. Rafała Włodarczak, przy wsparciu pozostałych sióstr pracujących w tym czasie w sierocińcu na Górze Oliwnej, wyszła też z inicjatywą stworzenia drugiego Domu Pokoju – wyjaśnia s. Szczepana Hrehorowicz. - Pomysł powstania Domu Pokoju w Betlejem zrodził się już w 2003 roku, po powstaniu muru oddzielającego Palestynę od Izraela. Sytuacja Palestyńczyków znacznie się pogorszyła, wielu straciło prace. Nie byli wiec w stanie godnie utrzymać swych rodzin, wykształcić dzieci…

Od pomysłu do realizacji upłynęło trochę czasu. Elżbietanki Dom Pokoju w Betlejem prowadzą od 2010 roku.

- Dzieci przebywające w naszym sierocińcu wywodzą się z najuboższych i trudnych rodzin chrześcijańskich. Jest ich ponad trzydzieścioro. Są w wieku od 4 do 16 lat. Przebywają u nas również dorosłe dziewczyny, byłe wychowanki z Domu Pokoju w Jerozolimie, które studiują na Uniwersytecie w Betlejem i jednocześnie pomagają w opiece nad dziećmi naszego sierocińca – mówi s. Szczepana Hrehorowicz.

Pochodząca ze Sławęcic siostra przełożona zaznacza, że siostry nie zajmują się adopcją. Co więcej, dzieci z ich sierocińca nie mogą być adoptowane, gdyż po pierwsze, nie praktykuje się w adopcji w Palestynie, a po wtóre zwykle mają one dalszą lub bliższą rodzinę.

Środki najpierw na budowę, a teraz na prowadzenie sierocińca, zakonnice mają dzięki ofiarności dobrych ludzi, głównie z Polski. Choć otrzymały również wsparcie finansowe z projektów polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Caritas Polska.

- Komputery, projektor, pianino, organy do kaplicy i inne instrumenty muzyczne zasponsorowały nam osoby prywatne z Polski, w tym z Gostynia . Każde nawet najmniejsze wsparcie jest dla nas bardzo ważne, gdyż dzięki temu możemy pomagać wielu dzieciom i rodzinom w Betlejem i okolicy – przekonuje siostra Szczepana.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gora.naszemiasto.pl Nasze Miasto