Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszno. Aleksandra Mikołajczak i Agnieszka Wroe to przyjaciółki z Leszna. W czasach pandemii założyły lumpeks on - line [ZDJĘCIA]

Karolina Bodzińska
Karolina Bodzińska
Aleksandra Mikołajczak i Agnieszka Wroe to przyjacielsko – biznesowy duet z Leszna. W czasach pandemii dziewczyny wpadły na świetny pomysł i założyły lumpeks on – line. „Pasuje” to nazwa ich internetowego butiku. A wszystko zrodziło się z potrzeby chwili i dojrzewało bazując na przyjaźni, fantazji, odwadze, a przede wszystkim ….miłości do ciuchów.

- Z Agnieszką przyjaźnimy się od czasów ogólniaka. Od zawsze wspólnie wybierałyśmy się na zakupy. To był czas przeznaczony tylko dla nas. Relaks. Niestety, ostatnia wyprawa do galerii handlowej zamiast nas odprężyć tylko wymęczyła - relacjonuje Ola.

Wyprawa miała miejsce w zeszłym roku. To była chwilowa odwilż po pierwszym lockdownie. Przyjaciółki spragnione swojego towarzystwa wybrały się na zakupy.

- Niestety, po kilku godzinach chodzenia po sklepach miałyśmy serdecznie dość! Nic fajnego nie udało nam się kupić – opowiada Agnieszka.

Ostatecznie poszły na kawę i zaczęły zastanawiać się, dlaczego tak trudno jest kobietom dojrzałym i jednocześnie wciąż młodym duchem, kupić fajne ciuchy.

Odzież dla nastolatek odpada. Nie dla nas kuse szorty. Z kolei odzież dla pań 40 + wydała nam się nijaka, nudna. Co gorsza, w sieciówkach wszystko jest identyczne – mówi Ola.

Pomyślały, że fajnie byłoby kupić coś bez latania po sklepach. Coś niedrogiego i niebanalnego jednocześnie.

- A przede wszystkim dobrego gatunkowo – podkreśla Ola.

I wtedy je oświeciło, że takich ciuchów trzeba szukać w lumpeksach. Sprawdzone gatunkowo, bo skoro u pierwotnego użytkownika nie rozciągnęły się, nie straciły koloru i nie podarły oznacza, że są wytrzymałe i jeszcze długo posłużą.

- Ponadto idea kupowania odzieży z drugiej ręki bardzo mi odpowiada z uwagi na ochronę środowiska. Tym sposobem dajemy im drugie życie i nie generujemy ton śmieci – podkreśla Agnieszka.

Tak narodził się pomysł założenia ciucholandu internetowego.
Dziewczyny najpierw postanowiły przejrzeć własne szafy, bo – jak większość kobiet – miały w nich mnóstwo fajnych, nienoszonych już ciuchów, które zwyczajnie szkoda było wyrzucić.
Potem zaczęły przeglądać internet, żeby zorientować się, jak dużo jest na rynku e – lumpeksów.

- W wyszukiwarkę wrzucałyśmy hasła: używane ubrania, lumpeks, ciucholand. Niewiele było takich sklepów. A jeśli już były, to głównie z ciuchami dla nastolatek. Dla czterdziestolatek i starszych pań oferta okazała się marniutka – mówią dziewczyny.

Bez trudu wymyśliły nazwę sklepu. „Pasuje” brzmiało ciekawie, a co najważniejsze miało wolną domenę w internecie pasuje.com
Nie zaprojektowały strony samodzielnie lecz skorzystały z gotowej platformy.

- Koszt utrzymania strony to tylko 100 – 150 zł miesięcznie – mówi Ola.

Na początku budowania własnej strony drobny problem stanowiło ładowanie zdjęć oraz kwestia płatności.

- Ale po pierwszej nieudanej próbie zadzwoniłyśmy na infolinię platformy i potem poszło już jak z płatka – przyznają dziewczyny.

Jako że Ola z zawodu jest graficzką bez trudu sama zaprojektowała logo firmy.
I ostatni krok - założenie firmy – zabrało im tylko jeden dzień. Dosłownie wszystko udało się załatwić przez internet.
Oficjalnie wystartowały we wrześniu 2020 roku.
Najpierw wyprzedały ciuszki z własnych szaf. Każdy starannie sfotografowały, także na sobie oraz opisały. Przy okazji zrobiły też kilka filmów.

- Konta naszego sklepu założyłyśmy na Instagramie i Facebooku. Na FB dodajemy zdjęcia, natomiast na Instagram wrzucamy również filmy - mówi Ola.

Oczywiście zapasy z własnych szaf szybko się wyczerpały.

- Początkowo miałyśmy pomysł, aby kupować używane ubrania w hurtowni. Ale hurtownie sprzedają na worki, w ciemno. Nigdy nie wiadomo, co się trafi. A nam zależało na nieuszkodzonych, wyglądających jak nowe ubraniach. Zaczęłyśmy więc naloty na okoliczne ciucholandy. I to one stały się naszych głównym źródłem zaopatrzenia – przyznają.

Każda wyprawa zajmuje im wiele długich godzin i bywa męcząca, ale zawsze kończy się powodzeniem.
Ciuchy piorą, prasują i wystawiają w swoim sklepie. Z czasem także pozowanie weszło im w krew i zaczęło sprawiać coraz więcej frajdy.
Ciuchy schodzą jak ciepłe bułeczki. Na Instagramie non stop dostają zapytania. Wysyłki dziewczyny organizują dwa razy w tygodniu: we wtorki i czwartki. A wszystko w ekologicznych kartonikach z odzysku.

- Nasze rodziny i przyjaciele wiedzą, żeby nie wyrzucać kartoników lecz dostarczać je do nas –podkreśla Ola.
Rodzina i przyjaciele od samego początku bardzo im kibicują.

- Moja nastolatka powiedziała, że ciuchy które sprzedajmy nie są w jej stylu, ale to był komplement, bo naszym targetem są kobiety, a nie nastolatki – uśmiecha się Aleksandra.

Przyjaciółki cieszą się każdym krokiem naprzód. Ich mała firma powolutku się rozwija. Wstrzeliły się w rynek i bardzo się z tego cieszą.

- Co jakiś czas robimy wyprzedaże i wtedy nasz magazynek całkowicie pustoszeje – cieszą się leszczynianki.

Czym się kierują wybierając ubrania do swojego lumpeksu oprócz oczywiście dobrej jakości?

- Jeśli uznamy, że fajnie byłoby ten ciuch na kimś zobaczyć, to zasilamy nim nas sklepik – zdradzają.

Patent na sukces? Patrząc na Agę i Olę wniosek jest jeden: to mieszkanka przyjaźni, optymistycznego nastawienia, szacunku dla klienta i dbałości o środowisko.
Dziewczyny na Instagramie znajdziecie : TUTAJ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gora.naszemiasto.pl Nasze Miasto