Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Góra. „Śląski Robinson”, czyli Friedrich Bernhard Werner uwiecznił wiele górowskich miejscowości. Dzięki temu wiemy, jak wyglądały [ZDJĘCIA]

Anna Machowska
Anna Machowska
Dzięki niemu wiemy, jak wyglądało wiele osiemnastowiecznych miast, miasteczek, a nawet wsi. W tym tych w powiecie górowskim. Nic więc dziwnego, że dla historyków sztuki i konserwatorów zabytków jego prace są niezwykle cennym źródłem wiedzy. Mowa o śląskim rysowniku Friedrichu Bernhardzie Wernerze. Człowieku, który posiadał nie tylko duży talent, ale też niezwykle barwne życie, a sam siebie nazywał „śląskim Robinsonem”.

Myślę, że przede mną nie było nikogo, kto cierpliwie wykonałby podobną pracę, a i po mnie nikt taki się nie pojawi – napisał rysownik po ukończeniu swojego największego dzieła, czyli liczącej 3 tysiące stron 5-tomowej „Topografii Śląska”.

Brzmi to może mało skromnie, ale nie można Wernerowi zarzucić mijania się z prawdą. Jego imponująca spuścizna to nie tylko obiekty architektoniczne i plany widokowe śląskich (Górny Śląsk i Dolny Śląsk) miejscowości, ale też wielu europejskich miast.

Kolegium, wojsko i podróże

Friedrich Bernhard Werner urodził się 28 stycznia 1690 roku w Topoli, niewielkiej miejscowości koło Kamienia Ząbkowickiego. Talent do rysowania przejawiał ponoć już we wczesnym dzieciństwie. Kształcił się w kolegium jezuickim w Nysie, ale porzucił naukę i zaciągnął się do wojska. Był to efekt fascynacji dziadkiem od strony matki Mateuszem von Morawitzem, który był cesarskim porucznikiem, a na starość osiadł w twierdzy kłodzkiej jako jej komendant. Sam Werner w armii nie wytrzymał zbyt długo. Choć warto zaznaczyć, że dostrzeżono tam jego talent, a nawet nakazano mu kształcić w zawodzie inżynierskim. On wolał jednak inną drogę. Opuścił wojsko udając się w siedmioletnią wędrówkę po Europie. Podróżował wszelkimi dostępnymi wówczas środkami transportu. Był w bardzo wielu miastach i trudnił się wieloma różnymi rzeczy. Bez względu na to, czym się zajmował przez całe dorosłe życie, nie wypuszczał z rąk szkicownika.

W rodzinne strony powrócił w 1718 rok i ożenił się z córką jednego z mieszczan Marią Eleonorą Teresą Kirchpitter. W latach 1726 – 1727 był kancelistą u biskupa wrocławskiego. Osiadły tryb życia prowadził jednak krótko, bo dostał zlecenie od augsburskich wydawców i ruszył w kolejną podróż po Europie. Jego zadaniem było uwiecznienie ciekawych miejsc i obiektów, a powstałe rysunki miały służyć do powstania miedziorytów. Zajmował się tym do 1737 roku, choć w tym czasie przyjmował również inne zlecenia, choćby od wydawcy map z Norymbergi.

Zamek w Górze i Ryczeń

- Powiat górowski zawdzięcza temu człowiekowi bardzo wiele – mówi z pełnym przekonaniem Mirosław Żłobiński, regionalista i kierownik Biblioteki Pedagogicznej w Górze. - Jego rysunki są jedynymi przedstawiającymi osiemnastowieczne plany widokowe naszych miejscowości. Znajdziemy na nich obiekty już dawno nieistniejące, a co równie ważne z dzisiejszego punktu widzenia także ich lokalizację. Bywa, że są jedynym źródłem potwierdzającym istnienie pewnych budowli.

Na ziemi górowskiej Werner był na pewno w 1736 roku. Zaprosił go ówczesny właściciel Ryczenia baron Hans Fredrich von Roth. Rysownik przygotował plan widokowy miejscowości, który zatytułowany został „Widok miasta Ryczeń w Księstwie Wołowskim na Śląsku”.

- Ta nazwa jest szalenie ważna, bo to dziś jedyny dowód, że w osiemnastym wieku czyniono starania, aby Ryczeń - mający bardzo bogatą infrastrukturę, jak na ówczesne czasy – ze wsi stał się miastem – podkreśla Mirosław Żłobiński.

Regionalista zwraca też uwagę na ciekawostkę związaną z planem widokowym Góry wykonanym przez śląskiego rysownika. Werner zaznaczył na nim zamek. Z jego pracy wynika, że znajdował się on przy obecnej ulicy Targowej, w okolicach marketu Netto.

- Poza pracą Wernera o istnieniu zamku w Górze wiemy naprawdę niewiele. Plan widokowy śląskiego rysownika jest jedynym źródłem mówiącym o tym, gdzie dokładnie on się znajdował – dodaje M. Żłobiński.

Oprócz wspomnianego już Ryczenia i Góry śląski rysownik uwiecznił na swoich pracach obiekty i plany widokowe kilkunastu innych górowskich miejscowości w tym Wąsosza, Sicin, Czerniny, Chróściny czy Lubowa.

- U nas o Wernerze się pamięta - mówi Paweł Niedźwiedź, burmistrz Wąsosza. -W sali sesyjnej Urzędu Miasta w Wąsoszu mamy malowidło ścienne będące kopią planu widokowego miasta z XVIII wieku.

W pełni korzystał z życia

Wracając jeszcze do samego Friedricha Bernharda Wernera, warto zaznaczyć, że przydomek, który sam sobie nadał, czyli „śląskiego Robinsona” nie był nadużyciem. Co więcej, już pobieżna lektura jego życiorysu jasno pokazuje, że bohater książki Daniela Defoe wypada przy nim blado. Nic więc dziwnego, że rysownik już w 1730 roku napisał swoją autobiografię.

Werner był człowiekiem utalentowanym, inteligentnym i odważnym, a do tego bardzo pracowitym. Największy sukces przyniosła mu „Topografia Śląska”, którą stworzył będąc już na emerytem. Pracę, miejsce zamieszkania i kobiety zmieniał jak przysłowiowe rękawiczki. Choć oficjalne żony miał tylko dwie. Powtórnie ożenił się z Marią Magdaleną Teffa 22 maja 1758 roku we Wrocławiu.

Zmarł bezdzietnie i w zapomnieniu 20 kwietnia 1776 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gora.naszemiasto.pl Nasze Miasto